Książka Szklany miecz. Czerwona Królowa. Tom 2 autorstwa Aveyard Victoria, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie . Przeczytaj recenzję Szklany miecz. Czerwona Królowa. Tom 2. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
To light up the road. [Pre-Chorus] All that time I was out of control. All I wanted was someone to take me home. All those nights I felt I was alone. All I needed was one in a million and one. [Chorus] But you didn't throw me away. You made me believe I could change.
A 'Jedna na milion' (Bartek Wrona (Bartosz Michał Wrona) elöadásában) forditása Lengyel->Német Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски Українська العربية فارسی 日本語
Nefrytowa szpilka. Patronat. Joanna Miszczuk Wydawnictwo: Prószyński i S-ka literatura obyczajowa, romans. 304 str. 5 godz. 4 min. Szczegóły. Kup książkę. To opowieść o silnej kobiecie, podążającej wybraną przez siebie drogą. Ale przede wszystkim historia trudnej miłości i walki o szczęście.
Cytaty Przewodniczącego Mao. Cytaty z Przewodniczącego Mao (chiń. 毛主席语录, Máo zhǔxí yǔlù ), na Zachodzie nazywane także Czerwoną książeczką – była „biblią” hunwejbinów w okresie rewolucji kulturalnej (1966-1976). Każdy Chińczyk był zobowiązany do jej studiowania, zachęcano do uczenia się jej na pamięć.
Ty jedna na milion, na cale życie. Ty jedna zwyciężysz, ty będziesz na szczycie. Ty jedna na milion, na cale życie Tej nocy zabłyśniesz i będziesz na szczycie. Ty jedna na milioooon, Ty jedna zwyciężysz Ty jedna na milioooooon Ty jedna zwyciężysz Bo to jest właśnie to w co poprostu wierzy cały świat Tak ja wiem jest zawsze w
Utwór Jedna na milion 2021 (Radio Edit) autorstwa Bartek Wrona. Filmy: 3.2K. Obejrzyj najnowsze filmy o Jedna na milion 2021 (Radio Edit) na TikToku.
2021-07-28. “Jedna na milion” to jeden z tych utworów, które określamy mianem “wielopokoleniowy”. W oryginale piosenka pochodzi ze Szwecji, a Bartek Wrona nagrał ją z polskim tekstem. Było to kilkanaście lat temu. Teraz powraca z odświeżoną wersją, którą bardzo przychylnie przyjęli DJ’e.
Słuchaj albumu Jedna na milion wykonawcy Sunset w Deezer. Jedna na milion, Jedna na milion, Jedna na milion
1. Grupa tylko dla KOBIET. To jest grupa tylko dla KOBIET. Czerwona Szpilka od 2014 działa dla kobiet i z kobietami. Ta grupa ma być dodatkową wirtualną przestrzenią w której każda z Was będzie czuła się swobodnie. 2. To przestrzeń dla pozytywnych i otwartych KOBIET. Grupa będzie miała taką energię jak każda z nas.
XbqJ3A. Jakie tajemnice skrywa twoje serce?Codzienność Seo Hyun, koreańskiej licealistki, pełna jest problemów, z jakimi nie poradziłby sobie niejeden dorosły, a co dopiero zwykła nastolatka. Po stracie rodziców dziewczyna dowiaduje się, że cierpi na nieuleczalną chorobę i jedyną szansą na dalsze życie jest przeszczep serca. Nie chcąc się poddawać, decyduje się na wzięcie udziału w eksperymencie medycznym, który może się okazać dla niej ratunkiem lub... wyrokiem śmierci. Jednocześnie zgłasza się do znanego programu muzycznego Pretend Idol, mającym pomóc w spełnieniu jej największego marzenia – zostania piosenkarką. Wkrótce życie Seo Hyun znów zmieni bieg, a to za sprawą dwóch mężczyzn, którzy dostrzegą w niej coś wyjątkowego... Kategorie: Książki » Literatura piękna » Społeczno-obyczajowa » Literatura kobieca Książki » Literatura piękna » Książki dla dzieci i młodzieży » Książki dla młodzieży » Literatura polska dla młodzieży Książki » Literatura piękna » Proza polska » Powieść polska Język wydania: polski ISBN: 9788381474955 EAN: 9788381474955 Liczba stron: 360 Wymiary: Waga: Sposób dostarczenia produktu fizycznego Sposoby i terminy dostawy: Odbiór osobisty w księgarni PWN - dostawa do 3 dni robocze InPost Paczkomaty 24/7 - dostawa 1 dzień roboczy Kurier - dostawa do 2 dni roboczych Poczta Polska (kurier pocztowy oraz odbiór osobisty w Punktach Poczta, Żabka, Orlen, Ruch) - dostawa do 2 dni roboczych ORLEN Paczka - dostawa do 2 dni roboczych Ważne informacje o wysyłce: Nie wysyłamy paczek poza granice Polski. Dostawa do części Paczkomatów InPost oraz opcja odbioru osobistego w księgarniach PWN jest realizowana po uprzednim opłaceniu zamówienia kartą lub przelewem. Całkowity czas oczekiwania na paczkę = termin wysyłki + dostawa wybranym przewoźnikiem. Podane terminy dotyczą wyłącznie dni roboczych (od poniedziałku do piątku, z wyłączeniem dni wolnych od pracy).
Tuck wiedzie życie lekkoducha i playboya, jest wiceprezesem tylko na papierze. Ale gdy jego ojciec trafia do szpitala, a brat znika, Tuck przejmuje stery nad rodzinną firmą. Pomocą służy mu Amber, inteligentna i bardzo seksowna asystentka brata. Dzięki jej profesjonalnym radom zażegnuje kryzys za kryzysem. Jego zdaniem Amber pod każdym względem jest wyjątkowa. Jedna na milion, mówi Tuck i zaczyna ją uwodzić. Ona chętnie rzuciłaby mu się w ramiona, ale uważa, że nie należy łączyć pracy z namiętnością... Lawrence „Tuck” Tucker wcześnie zakończył sobotni wieczór: randka nie należała do udanych. Felicity miała promienny uśmiech, złociste włosy, fantastyczną figurę i inteligencję basseta. Poza tym mówiła dużo, w dodatku piskliwym głosem, była przeciwna subwencjonowanym przez państwo przedszkolom, sportom zespołowym dla dzieci oraz nie znosiła Bullsów. Jaki szanujący się mieszkaniec Chicago nie lubi Chicago Bulls? Po deserze Tuck uznał, że życie jest za krótkie, aby słuchać wywodów na wysokim C, więc odwiózł dziewczynę do domu, cmoknął na pożegnanie i wrócił do rezydencji Tuckerów. Gdy wszedł do holu, z biblioteki dobiegł go głos ojca: - To szaleństwo! - Nie mówię, że będzie łatwo – odrzekł starszy brat Tucka, Dixon. Ojciec i syn kierowali rodzinnym koncernem TT - Tucker Transportation; rzadko się kłócili. - Kto cię zastąpi? Ja jestem zajęty, a nie wyślemy do Antwerpii byle kogo. - Może dyrektor operacyjny…? - Nie! Firmę musi reprezentować wiceprezes. - Wyślij Tucka. - Chyba żartujesz! Tucka zabolała drwina w głosie ojca. - Jest wiceprezesem. - Wyłącznie na papierze. Dobrze wiesz, że sobie nie poradzi. Naprawdę musisz teraz brać urlop? - Muszę. Po dziesięciu latach małżeństwa zdradziła mnie żona. Wiesz, jak się czuję? Tuckowi żal było brata. Minęło kilka miesięcy, odkąd Dixon przyłapał Kassandrę w łóżku z kochankiem. W tym tygodniu wreszcie nadeszły papiery rozwodowe. - Jesteś zły. I słusznie. Ale pokonałeś ją. Dzięki intercyzie została prawie z niczym. Nastała cisza. Lada moment mężczyźni mogą wyjść z biblioteki. Tuck zaczął cofać się ku drzwiom. - Tuckowi należy się szansa. - Miał ją! Miałem? Kiedy? – chciał spytać, bo zawsze w firmie czuł się jak nieproszony gość. Zresztą nieważne. Starał się nie przejmować, bo gdyby się przejmował, byłoby mu podwójnie ciężko. Sięgnąwszy za siebie, otworzył drzwi i zatrzasnął je głośno. - Halo, halo! – zawołał, kierując się do biblioteki. - Cześć, Tuck – powitał go brat. - Nie widziałem twojego samochodu. - Zaparkowałem w garażu. Sprzedałem dziś mieszkanie. - Dixon miał luksusowy apartament w centrum. - Czyli na razie tu zamieszkasz? – Tuck ściągnął krawat. – Super. Co pijecie? - Whisky – odparł Jamison. - Też sobie naleję. – Tuck rzucił marynarkę na obity czerwoną skórą fotel. Biblioteka, na której wystrój składały się regały po sufit, kamienny kominek, skórzane fotele i rzeźbione stoły z drzewa orzechowego, wyglądała tak samo jak siedemdziesiąt lat temu. - Jak randka? – spytał ojciec. - W porządku. – Jamison popatrzył znacząco na zegarek. – Okej, dziewczyna nie była geniuszem. - A któraś była? – mruknął ojciec. - To wasza pierwsza randka? – W głosie Dixona pobrzmiewała życzliwość. Tuck podszedł do barku. - I ostatnia. Jutro gram z Shane’em w kosza. Masz ochotę? - Nie mogę. - Pracujesz? - Nie, muszę załatwić kilka spraw. Tuck odniósł wrażenie, że brat coś ukrywa, ale nie chciał go wypytywać. Jutro się wszystkiego dowie. Ciekawe, czy Dixon naprawdę chce wziąć urlop? Z drugiej strony ojciec ma rację: firma potrzebuje Dixona. On, Tuck, kiepsko by sobie radził w roli jego zamiennika. - Nie – skłamała Amber Bowen, patrząc w oczy prezesa Tucker Transportation. – Dixon nic mi nie mówił. Była lojalna wobec swojego szefa, Dixona Tuckera, który pięć lat temu dał szansę dziewczynie tuż po szkole średniej, bez studiów i doświadczenia w pracy biurowej. Zaufał jej, a ona nie zamierzała go zawieść. - Kiedy ostatni raz z nim rozmawiałaś? Jamison Tucker wyglądał groźnie, kiedy siedział przy biurku w narożnym gabinecie na trzydziestym drugim piętrze. Nie był tak wysoki jak jego dwaj synowie, za to był potężnie zbudowany. - Wczoraj rano – odparła Amber. - A nie wieczorem? – Jamison zmrużył oczy. - Nie – odparła zaskoczona podejrzliwym tonem. - Na pewno? - Dlaczego uważa pan, że… - Ha! Czyli widzieliście się! – zawołał Jamison. Nie widzieli się, wiedziała jednak, że wieczorem Dixon odleciał do Arizony. Przed wyjazdem powiedział jej, że zostawił list do rodziny, by nikt się o niego nie martwił. A jej kazał przysiąc, że nikomu nic nie zdradzi. Denerwowało ją, że bliscy Dixona go wykorzystują. Biedak był zmęczony i przepracowany. Od kilku lat przejmował na siebie coraz więcej obowiązków, a teraz jeszcze rozwód… Potrzebował wypoczynku. Próbował wyjaśnić to rodzinie, lecz ani ojciec, ani brat go nie słuchali. W tej sytuacji nie miał wyjścia – musiał zniknąć. - Sugeruje pan, że coś mnie łączy z Dixonem? Jamison pochylił się nad biurkiem. - Niczego nie sugeruję. - A jednak… - Wiedziała, że stąpa po kruchym lodzie, ale była zła. Dixon był porządnym facetem. - Jak śmiesz? - Pańskiemu synowi należy się szacunek. - Ty… ty… - Wytrzeszczył oczy i poczerwieniał. Amber przygotowała się na najgorsze: zaraz straci pracę. Oby Dixon przyjął ją z powrotem. Nagle Jamison chwycił się za serce i wciągnął gwałtownie powietrze. - Panie Tucker? Widząc przerażenie w oczach prezesa, Amber złapała za telefon i dzwoniąc po pogotowie, zawołała asystentkę Jamisona. Margaret Smithers przybiegła do gabinetu i przytomnie wezwała firmową pielęgniarkę. Ta rozpoczęła reanimację. Amber wystraszyła się. Co to było? Zawał? Czy szef umrze? Trzeba poinformować jego żonę. Z drugiej strony pani Tucker nie powinna być sama, otrzymując taką wiadomość, a w ogóle lepiej, żeby ktoś z rodziny ją zawiadomił. - Zadzwonię do Tucka, ale nie mam jego numeru… - U mnie na biurku – odparła Margaret. – W kalendarzu. Przepuściwszy w drzwiach ratowników medycznych, Amber przeszła do sąsiedniego pokoju. - Halo? - Mówi Amber Bowen. – Kątem oka widziała defibrylator. – Asystentka Dixona – dodała, słysząc ciszę na drugim końcu linii. – Musi pan przyjść do firmy… - Urwała. Właściwie to Tuck powinien jechać do szpitala. - Dlaczego? - Pana ojciec… Wezwaliśmy pogotowie. - Co się stało? - Nie wiem. Ratownicy położyli go na noszach. Nie chciałam sama dzwonić do pani Tucker… - Słusznie. - Najlepiej niech pan jedzie prosto do Central Hospital. - Jest przytomny? - Chyba nie. - Dobra, już jadę. Ratownicy wynieśli Jamisona, który leżał podłączony do kroplówki, z maską tlenową na twarzy. Amber osunęła się na fotel Margaret. Pielęgniarka z asystentką prezesa wyszły z gabinetu; pierwsza ruszyła za ratownikami, po policzkach drugiej płynęły łzy. - Będzie dobrze – powiedziała Amber, wstając. – Ma świetnych lekarzy. - Jak to się stało? – szepnęła Margaret. - Nie wiesz, czy miał problemy z sercem? - Nie miał. Wczoraj wieczorem… był w świetnym nastroju. Piliśmy wino… - Tutaj? W biurze? Margaret wyraźnie się speszyła. Na jej twarzy odmalowały się wyrzuty sumienia. Zaczęła przesuwać papiery na biurku. Amber zaniemówiła. Jamison i Margaret spędzili razem wczorajszy wieczór? Czyżby byli kochankami? - Ja… - Obeszła biurko. – Muszę… - Opadła na fotel. - Tak, oczywiście – powiedziała Amber, wycofując się z pokoju. – Powiadomię dyrektorów działów. Aha, czy Jamison mówił ci o Dixonie? - Co o Dixonie? - Nieważne, później porozmawiamy. Dixon wyjechał. Jamison jest w szpitalu. Nie ma kto kierować firmą. Może Tuck? Amber nie bardzo to sobie wyobrażała. Tuck miał stanowisko wiceprezesa, ale wiceprezesem nie był. Był bon vivantem, który czasem wpadał do biura, swoim widokiem przyprawiając damską część personelu o szybsze bicie serca. Tydzień później musiał pogodzić się z faktami: po pierwsze minie wiele miesięcy, zanim ojciec wróci do firmy, po drugie Dixon przepadł jak kamień w wodę. Ktoś powinien jednak zarządzać firmą i tym kimś był on. Szefowie działów zgromadzeni w sali konferencyjnej patrzyli z zaniepokojeniem, kiedy zajął fotel prezesa. - A gdzie Dixon? - spytał dyrektor finansowy, Harvey Miller. Tuck dzwonił, esemesował i mejlował do brata. Bez skutku. Wiedział tylko tyle, co ten napisał w krótkim liście do ojca: że wyjeżdża na miesiąc, może dłużej. - Wyjechał na urlop. - Teraz? – Harvey nie krył zdumienia. - Nic o tym nie słyszałam – stwierdziła Mary Silas z działu HR, która szczyciła się tym, że zawsze wszystko wie. - Ściągnij go z powrotem. Tuck powiódł po nich wzrokiem. - Chciałbym z każdym z was jutro porozmawiać. Proszę przygotować sprawozdania kwartalne. - A co z targami w Nowym Jorku? – spytał Zachary Ingles, dyrektor do spraw marketingu. Tuck słabo się w tym orientował. Owszem, kilka razy w nich uczestniczył, ale bardziej skupiał się na hostessach i bankietach niż na sprawach handlowych. - Jutro wszystko omówimy. - Potrzebuję konkretnych decyzji. – W głosie Zachary’ego pobrzmiewała nuta zniecierpliwienia. - Podejmę je – oznajmił Tuck. - A nie można urządzić telekonferencji z Dixonem? - Nie, Dixon jest nieosiągalny. - Chcesz pełne sprawozdania czy wystarczy krótki raport? – spytał Lucas Steele, dyrektor operacyjny, jedyny, który nie nosił szytego na miarę garnituru, lecz dżinsy, koszulę bez krawata i ciemną marynarkę. - Wystarczy krótki raport – odparł Tuck. – Na tym kończymy, dziękuję – powiedział, wstając. Mężczyźni opuścili salę, zostawiając go z Amber. Wcześniej nie zwracał na nią uwagi, teraz zaś wydała mu się niezwykle opanowana i sprawna. Włosy miała upięte, makijaż prawie niewidoczny, strój nierzucający się w oczy… właśnie tak wyobrażał sobie idealną sekretarkę. Dwie rzeczy w jej wyglądzie go zaintrygowały. Pierwsza to kosmyki, które wysunęły się z koka, a druga to czarne szpilki na złotych podeszwach. Kosmyki miał ochotę odgarnąć, a szpilki… od nich trudno było mu oderwać wzrok. Wiedział jednak, że na żadne dystrakcje nie może sobie pozwolić. - Trzeba ściągnąć Dixona – powiedział. - Nie powinniśmy mu przeszkadzać. Odpowiedź Amber wydała mu się niedorzeczna. - Musi pokierować firmą. - Sam musisz się nią zająć. W jej niebieskich oczach dojrzał błysk gniewu. - Oboje wiemy, że się do tego nie nadaję. - Niczego takiego nie wiemy. Zaskoczyła go postawa Amber. - Z Dixonem też tak rozmawiasz? - Jak? - Dobrze wiesz, o czym mówię. - Dixon potrzebuje wypoczynku. Rozwód go wykończył. - Zwierzał ci się ze spraw prywatnych? – zdziwił się Tuck. – Opowiadał o żonie? – Czyżby Dixon i Amber… - Czasem widywałam ich razem – odparła. – I słyszałam, jak rozmawiają. - Podsłuchiwałaś? - Nie musiałam. Moja praca wymaga, żebym siedziała przy biurku, a biurko znajduje się za drzwiami gabinetu Dixona. A Kassandra podnosiła głos. - Aha… - Och, przestań – warknęła. – Jeśli masz pytanie, to pytaj. Nie insynuuj. - W porządku. Kim byłaś dla mojego brata? - Asystentką. - Co wchodziło w zakres twoich obowiązków? - Wszystko. - Wszystko? - Pytaj. Nie insynuuj. Podobała mu się ta dziewczyna, jej tupet i prostolinijność. - Spałaś z nim? – Patrząc w jej oczy, uzmysłowił sobie, że bardzo nie chce usłyszeć odpowiedzi twierdzącej. - Nie. - Jesteś pewna? - Mogłabym zapomnieć wziąć klucze albo kupić jedzenie dla kota, ale zapomnieć, czy spałam z szefem? Miał ochotę ją pocałować. Zamiast tego spytał: - Masz kota? - Nie, Tuck, nie mam. A teraz skup się. Dixon nie wróci przynajmniej przez kilka tygodni. Musisz zakasać rękawy, żarty się skończyły. - Sądzisz, że dam radę? - Absolutnie. Jesteś facetem, który chce osiągnąć sukces, zaimponować ojcu. Myliła się. Nie zależało mu na tym, by wywrzeć wrażenie na ojcu, natomiast pragnął wywrzeć wrażenie na niej. Szkoda, że nie mógł zaprezentować się jej jako elegancki światowiec albo jako biznesmen. Niestety Amber będzie oglądać go w roli safanduły, który potyka się, myli, błądzi. Amber towarzyszyły mieszane uczucia. Od tygodnia Tuck zjawiał się w pracy o ósmej. Przez pierwszą godzinę wydawał się mało przytomny - podejrzewała, że jeszcze się nie przestawił z dawnego hulaszczego trybu życia - więc gdy siadał w fotelu, stawiała przed nim kubek kawy. Sama przeniosła się do biurka przed jego gabinetem. Ponieważ rzadko bywał w firmie, nie miał asystentki, ale teraz przejął obowiązki zarówno brata, jak i ojca. Od czasu zawału Jamisona Margaret była na zwolnieniu, toteż Amber starała się trzymać rękę na pulsie i pilnować, by wszystko sprawnie się toczyło. Dziś rano zza drzwi Tucka dochodziły podniesione głosy. Targi w Nowym Jorku miały się rozpocząć już wkrótce, terminy goniły… - To ty zatwierdzasz konspekt! – darł się Zachary Ingles. – Przysłałem ci w mejlu trzy wersje. - Mam dwa tysiące zaległych mejli! - To twój problem. Minął termin w drukarni! - Musisz mnie wcześniej informować o terminach. - Poinformowałem. - W mejlu, którego nie przeczytałem. Amber wyobraziła sobie miażdżący wzrok Tucka. Może nie był najlepiej zorientowany, ale nie dawał sobą pomiatać. Po chwili drzwi się otworzyły. - Powiedz swojemu szefowi, że będzie płacił za ekspres – warknął Zachary, mijając jej biurko. Nie lubiła Zachary’ego, bo zadzierał nosa i traktował lekceważąco ludzi na niższych stanowiskach. Dixon tolerował go, bo był pupilkiem Jamisona, a także dlatego, że świetnie dogadywał się z bogatymi klientami. Tuck wychylił głowę zza drzwi. - Lucas będzie o dziesiątej – rzekła Amber. – Najbliższe pół godziny masz wolne. - Może przeczytam kilkaset mejli. – Westchnął ciężko. – Co ja źle robię? - Nic. - Mam w skrzynce dwa tysiące wiadomości. - Dixon był znakomicie zorganizowany – oznajmiła. Po tygodniu Tuck chce dorównać bratu, któremu osiągnięcie perfekcji zajęło lata? – Ciężko pracował na swój sukces. - Chętnie uzyskałbym radę, a nie słuchał wykładu o moim genialnym bracie – zirytował się Tuck. – To, że jest zdolny i pracowity, wiem od urodzenia. Amber ogarnęły wyrzuty sumienia. Tuck naprawdę się stara. Szkoda, że wcześniej tak rzadko bywał w firmie. - Zachary powinien był cię osobiście poinformować o terminie. - To moja wina. Powinienem być lepiej obeznany. - Popełniłeś błąd. Nie pierwszy, nie ostatni. - Pocieszające… - Posłuchaj. Powiedz Zachary’emu, powiedz wszystkim, że mają obowiązek informować cię o terminach osobiście, nie tylko poprzez mejle. Zarządź regularne spotkania z kierownikami działów. Jeśli trzeba, nawet codzienne. - Dobrze. Wyślę im mejla… - Nie – przerwała mu. – Ja wyślę. I jeśli chcesz, uporządkuję twoją pocztę. - Zrobiłabyś to? Przeczytałabyś moje listy? - I wyrzuciłabym nieważne. - Wyrzuciłabyś? – Pochylił się nad biurkiem. - Jak? - Za pomocą klawisza „Delete” – odparła z uśmiechem. – Czyli listy nieważne wyrzucę, sprawami średnio ważnymi zajmę się sama, a ważne oznaczę dla ciebie. - Jesteś fantastyczna! Mógłbym cię wycałować! Czując dziwne ukłucie w brzuchu, przeniosła spojrzenie na usta Tucka, potem na jego oczy… - Dziękuję, nie skorzystam. - Wystarczy ci pensja? - W zupełności. - Okej. – Tuck wyprostował się, po czym dodał z błyskiem w oku: - Ale gdybyś zmieniła zdanie… Amber zmierzyła go wzrokiem. - Jesteście całkiem inni. - Ja i Dixon? – Skinęła głową. – Mój braciszek mógłby sobie trochę odpuścić. - Wiele przeszedł. Nie orientowała się, jak bliska więź łączy braci, ale widziała, jaki wpływ miała na Dixona niewierność żony. Kochał Kassandrę; myślał, że starają się o dziecko, tymczasem ona brała w tajemnicy tabletki antykoncepcyjne i sypiała z innym. - Wiem. - Był porażony kłamstwami żony. Tuck zamyślił się. - Ślepo jej ufał, nie dostrzegał, że coś jest nie tak. - Człowiek uczciwy nie podejrzewa innych o dwulicowość. - Powiedz mi, Amber, czy mogę na ciebie liczyć? – Tuck spoważniał. – Czy pomożesz mi się nie zbłaźnić? Zmrużyła oczy. Nie darzyła go szacunkiem. Uważała, że powinien był wcześniej zająć się firmą. Ale odkąd się pojawił, musiała przyznać, że przykłada się do pracy. - Pomogę. - A na razie jak mi idzie? - No, nie jesteś Dixonem. - I nigdy nie będę. - Ale znakomicie poradziłeś sobie z Zacharym. - Takie same numery odstawiał przy ojcu? - Nie. Ciebie testuje. Wszyscy cię testujemy. - Ty też? - Zwłaszcza ja. Wypadał jednak zadziwiająco dobrze, znacznie lepiej, niż się spodziewała. Powinna mieć się na baczności. Napisz swoją opinię i oceń książkę Przedstaw się Twoja ocena WYŚLIJ
Książka pod tytułem: Jedna na Milion...Czyli tam i z powrotem... Autor: Katarzyna Pawluś... Wydawnictwo: Czerwona Szpilka! Już od dziś w moim posiadaniu z czego nie ukrywam bardzo się cieszę! :) JEDNA NA MILION Jest to książka po przeczytaniu której zaczniesz patrzeć na swoje życie jak na szklankę do połowy pełną. Przestaniesz się zamartwiać wszystkim, tylko zaczniesz pozytywnie myśleć, zaczniesz żyć. Będziesz mógł śledzić i być z główną bohaterką każdego dnia w drodze przez jej cierpienie i walkę o życie. Pokażę Ci, jak zmieniając tylko jedną myśl w głowie – szczęśliwie żyć. Nigdy nie wiesz co się stanie jutro. Na co dzień marudzisz, płaczesz, widzisz same negatywne strony życia? Czy zastanawiałeś się co byś zyskał, jakbyś codziennie rano patrzył w lustro i witał się z sobą jak z najlepszym przyjacielem ? Jakbyś myślał o sobie ze jesteś CUDEM ? Skończ z marudzeniem! Zacznij żyć! Zamów książkę - Katarzyna Pawluś Wyobraź sobie, że Twoje życie zatrzymuje się na 650 dni. Że codziennie żegnasz się z rodziną, z dziećmi. Że nie wiesz czy Twój mózg nie wyłączy się na zawsze ? Przestajesz oddychać – podpinają Cię do rurek, przestajesz chodzić , mówić. Jesteś świadoma tragedii, ale nic nie możesz zrobić. Jesteś sparaliżowana i odczuwasz ból. Żyjesz w klaustrofobicznej klatce przez ponad 650 dni. I codziennie czekasz na lek który pozwoli Tobie żyć. Ludzie się pytają mnie jak ja to robię że się często uśmiecham, że jestem taką optymistką i do tego pomagam wszystkim? Odpowiedź jest prosta. Tego nauczył mnie Robak. Czasem trudno jest się uśmiechać, kiedy w życiu spotykają Cię rzeczy których nie rozumiesz. Nie masz pewności czy przez to przebrniesz. Idziesz przez tą burze, ale nie wiesz ile to jeszcze potrwa. W książce chciałam się z Wami podzielić zasadami których się nauczyłam i które moglibyście wykorzystać w życiu aby szczęśliwie żyć. Bycie cierpliwym to piękna rzecz. Nie jestem w stanie zapamiętać imienia mojego męża tak na stałe na zawsze, ale będę mogła podtrzymać jego serce miłością i radością życia. Nie jestem w stanie pójść z moimi dziećmi na spacer, do kina, na lody, ale jestem w stanie przytulać ich najmocniej na świecie. Nie jestem w stanie tańczyć w deszczu, ale mogę kołysać się przy świetle księżyca w różowym wózku inwalidzkim.